Z perspektywy czasu muszę przyznać, że w mojej przeszłości pojawiły się grzechy charakterystyczne dla sportowców amatorów. Wszystkie wynikały z braku wiedzy własnej i braku w wiedzy trenerów. Wszystkie musiałem odpokutować. Miałem kontuzje, od tych lekkich jak nadciągnięcia, zwichnięcia, po duże jak zerwanie ścięgna Achillesa czy naderwanie mięśnia pośladkowego. A żeby pokuta nie była konieczna nie popełniajcie grzechów, o których poniżej.
Kontuzje, grzech pierwszy – rozbudzanie oczekiwania szybkich efektów.
Efekt jest potrzebny do dalszej motywacji więc jazda na maxa, duże obciążenia, zwiększona ilość treningów, coraz słabsza regeneracja, kontuzje i pauza. Przerwa co najmniej kilka tygodni, czasem nawet lat. Potem powrót i rozpoczęcie prawie od początku. Głupie nie?
Kontuzje, grzech drugi – ignorancja żywieniowa.
Po co dbać o dietę, skoro to trening daje efekty a nie odżywianie? Ciężki trening, słaba regeneracja, kłopoty ze snem, jeszcze słabsza regeneracja, kontuzja… Pamiętajmy, że kontuzje to efekt nieprawidłowej regeneracji, a na nią składają się odżywanie i sen (etap 4 fazy NREM – sen wolnofalowy).
Kontuzje, grzech trzeci – wiem lepiej niż trener.
Po co tracić czas na rozgrzewkę i rozciąganie? Przez 30 minut to ja prawie pół treningu zrobię – szkoda czasu. Nie wykonuję ćwiczeń dokłądnie bo jakie to ma znaczenie, amatorsko w końcu to robię. Niedokładny trening bez rozgrzewki i rozciągania, skracanie długości mięśnia, stany zapalne mięśni lub ścięgien, rezygnacja lub kontuzja… Przy popełnieniu dwóch pierwszych grzechów skala zniszczeń może być bardzo poważna.
Kontuzje, grzech czwarty lub drugi i pół – pijemy … wody za mało, alkoholu za dużo.
Przecież sportowcom amatorom alkohol nie zawadza. Zresztą nie będę rezygnował ze wszystkich przyjemności. Prawda jest inna, w szczególności w sporcie alkohol szkodzi. Znacznie wydłuż czas regeneracji, bardzo mocno odwadnia i wiele wskazuje na to, że niszczy neuroprzewodnictwo. To ostatnie ma bardzo duży wpływ na pamięć mięśniową. Co oznacza, że mózg nie zapamięta ostatnich treningów. Woda działa przeciwnie. Jest katalizatorem procesów chemicznych w organizmie (wzrost szybkości reakcji chemicznej, mniejsza potrzebna energia). Należy pić ją regularnie w niewielkich ilościach – np. szklankę co godzinę. Warto zaprzyjaźnić się z kranówką topiąc w niej cytrynę, imbir i mandarynkę. Dlaczego? przeczytaj ten artykuł.
Podsumowanie.
Na podsumowanie kilka ogólnych zasad żeby aktywność pociągnąć be z problemów do końca żywota:
- powoli i stopniowo dawkuj organizmowi przeciążenia treningowe,
- odżywiaj się odpowiednio w szczególności przed i po treningu,
- słuchaj trenera, a jeśli go nie masz poczytaj o metodologii treningowej zanim zaczniesz treningi,
- dostosuj trening do poziomu zaawansowania,
- pij odpowiednią ilość wody lub płynów izotonicznych.
Warto zajrzeć do innego artykułu „Dekalog początkującego sportowca”