Dieta, Licznik kalorii, Motywacja, Trening Możliwość komentowania Odchudzanie – nie ma drogi na skróty. została wyłączona |

Odchudzanie – nie ma drogi na skróty.

Odchudzanie zaliczył chyba każdy.

Macie już za sobą kilka bezskutecznych podejść do odchudzania się? W ciemno mogę zapoznać Was z diagnozą – wybieraliście ścieżki na skróty. Prawda? Człowiek to istota racjonalna. Wybiera najczęściej takie rozwiązania, które przy jak najmniejszym nakładzie dadzą najlepszy akceptowalny wynik. Większość szuka najmniej pracochłonnych rozwiązań. Niestety odchudzanie ze względu na konstrukcję ludzkiego organizmu nie wybacza ścieżek na skróty.

Odchudzanie podstawowe błędy.

W większości przypadków sprowadzało się to do ograniczenia ilości spożywanych kalorii, unikania tłuszczów zwierzęcych, stosowania tzw diet czyli de facto wytworów marketingu. Po kilku tygodniach (przy dietach niskokalorycznych o których tu >>), maksymalnie kilku miesiącach, pojawiały się skutki uboczne, brak energii życiowej, spadek odporności, niska utrata wagi, bóle stawów, złamania, zerwania ścięgien lub mięśni oraz problemy z kręgosłupem. Następny krok jest już oczywisty i racjonalny nie ma co się zarzynać skoro efekty mizerne. Kolejne kroki to już lawina, trzeba wynagrodzić sobie wyrzeczenia, dołożyć furę kalorii i odpocząć od dietetycznych męczarni. Potem lęk przed wejściem na wagę, chwila prawdy i… znacznie więcej niż waga sprzed podjęcia decyzji o diecie. I spirala zaczyna się nakręcać.

Odchudzanie – nie, zdrowy tryb życia – tak.

Nie macie wyjścia na tym etapie jedyny sposób to wyrzucić ze swojego słownika słowo „odchudzam się” i wprowadzić nowe „zdrowo żyję”. Co to oznacza?

  • 5 różnorodnych posiłków dziennie zgodnych z najnowszą piramidą żywieniową (kliknij tu >>)
  • aktywność fizyczna minimum 3 x tydzień 90 minut (siłownia, fitness, bieganie)
  • eliminację tłuszczów nasyconych (zwierzęcych) i zastąpienie olejami roślinnymi wyciskanymi na zimno (extra virgin)
  • spożycie odpowiedniej ilości wody dziennie*
  • eliminację nikotyny i alkoholu**

Odchudzanie to sprawdzian charakteru.

Porzućcie płonne nadzieje, że Wam akurat uda się osiągnąć cel za pomocą półśrodków. Udowodnijcie sobie, że macie w sobie tę magiczną moc, że to Wy panujecie nad swoim ciałem a nie ono nad Wami. Jak powiedział Seneka „Panować nad sobą to najwyższa władza” Kto to zrozumie poczuje się znacznie szczęśliwszy… i na pewno zdrowszy.

* normy spożycia wody są zależne od wielu czynników, można uprościć, że na każde 1000 kcal posiłku pijemy 1000 ml wody (płynów)
** są badania, które wskazują że niewielkie ilości czerwonego wina i piwa pozytywnie wpływają na witalność i zdrowie

Read more

Motywacja Comments (0) |

Jak sprytnie oszukać się samego i dopieścić wewnętrznego pasożyta.

Każdy z Was ma takiego ulubionego wewnętrznego pasożyta, który podpowiada jak się poopieprzać zamiast ruszyć zad z fotela i zażyć ruchu. Opowiem Wam jak go dopieścić i ołgać samego siebie.

Najlepiej oczywiście zacząć od rana. Jak tylko się obudzicie odezwie się po raz pierwszy głos rozsądku, który powie „wstań zjedz śniadanie zrób mały rozruch, weź prysznic ubierz się i idź do pracy”. Co trzeba zrobić? Najważniejsze zdławić bydlaka w zarodku. Koniecznie pospać jeszcze trochę czasu, żeby uniemożliwić zrobienie tego co zdrowy rozsądek podpowiada. Wstać jednak kiedyś trzeba. Najlepiej wstań kilka minut przed planowanym wyjściem wtedy upewnisz się, że czasu Ci nie starczy na nic. Wstań powoli, graj dalej na zwłokę, podejdź do lustra. Na przekór głosowi rozsądku, prosto w lustro powiedz głośno, „z oponą na biodrach, z lustrzycą i ryjem sumoki jest mi do twarzy i dobrze się z tym czuję”. Ten ostatni fragment zdania jest ważny, bo człowiek musi się sam ze sobą czuć dobrze nawet jak mu śmierdzą skarpety – to moja złota myśl.

Kolejny ważny krok to ominięcie śniadania. To zresztą nie będzie trudne bo przecież specjalnie po to zaspałeś żeby ci nie starczyło czasu na wyżerkę. Twarz ochlap wodą, to wystarczy, a zęby zdążysz umyć w pracy nawet jeśli nie masz tam szczoteczki.

Jak już do roboty zajedziesz to broń boże włożyć coś do gęby, jak się głód da we znaki to zagryź go czipsem, popij kolą i będzie spokój do wieczora. Zresztą jak nie czujesz głodu to znaczy, że nie jesteś głodny – przecież to nawet dzieci wiedzą. Trzymałeś cały dzień gębę z daleka od żarcia to wieczór musi być twój. Ale nie tam żeby zaraz się posilać. Najpierw zasiądź w fotelu, „lotnik” do łapy i dalej szaleć po kanałach telewizyjnych. Tam się na pewno coś kryje czego jeszcze nie znalazłeś stukając kilka tysięcy razy na godzinę w przycisk zmiany kanałów.

Jeśli znów nie znajdziesz w telewizorze tego czego szukałeś to zasłużyłeś na wieczorny wypas. Koniecznie obeżryj się jak świnia, najlepiej dużo i tłusto. Warzywa to jedzą zwierzęta, nie zniżaj się do ich poziomu, jesteś w końcu homo sapiens. Po takim jedzeniu wystąpi upragniony błogostan – sadło musi się zawiązać. Zasłużyłeś na drzemkę. Najlepiej zrób to przed włączonym telewizorem bo po godzinie jest szansa, że dźwięk telewizora lub odgłos chrapania obudzi Cię jak pocałunek królewnę Śnieżkę. Jeśli nic cię nie obudzi, przeczekaj z tym snem do rana i powtórz cały wyuczony schemat od początku. Umyjesz się w sobotę.

W Sobotę i Niedzielę musisz koniecznie nadrobić lekturę seriali, które ponagrywałeś i kilkakrotnie zaczynałeś oglądać ale nie pamiętasz bo Ci się zdrzemnęło w trakcie. Wieczorem umów się z kumplami i nawal się jak szpadel, tygodniowy stres jakoś trzeba wypłukać z organizmu. Na weekendowym spotkaniu z kumplami koniecznie ponabijaj się z tych co uprawiają sport. Szczególnie ponabijaj się z tych co łażą na siłkę. Użyj zdań typu: wyglądają jak geje, wali od nich metroseksualizmem na odległość, duża klatka mały ptaszek, zresztą wierzę w waszą kreatywność (nauczyłem się nowego słowa). Potem pochwalcie się wzajemnie, że we czterech macie obwód w pasie tyle co sekwoja kalifornijska, że najszybszy bieg w życiu to miałeś do nocnego po browara itp. Te kilka godzin potoku słów na pewno mocno podbuduje wasze jednak zachwiane ego.

Jeśli wracając do domu nawalony będziesz miał resztki świadomości i przez przypadek zachce Ci się rzygać (pewnie z powodu zbyt tłustego żarcia) to zrób to koniecznie na wycieraczkę sąsiada lub sąsiadki, którzy uprawiają sport – przecież nie mogą mieć za dobrze. Kiedy się obudzisz w niedzielę koło 15.00, na śniadanie zamów pizze i walnij klina żeby gładko wejść w niedzielny błogi klimat. Obejrzyj resztę nagranych seriali i weekend uznaj za udany. Schemat każdego dnia i weekendu powtarzaj regularnie a żadna zdrowa sportowo dietetyczna zaraza Cię nie dotknie.

Read more

Motywacja, Trening Możliwość komentowania Niecałe cztery grzechy główne sportowców amatorów – kontuzje. została wyłączona |

Niecałe cztery grzechy główne sportowców amatorów – kontuzje.

Z perspektywy czasu muszę przyznać, że w mojej przeszłości pojawiły się grzechy charakterystyczne dla sportowców amatorów. Wszystkie wynikały z braku wiedzy własnej i braku w wiedzy trenerów. Wszystkie musiałem odpokutować. Miałem kontuzje, od tych lekkich jak nadciągnięcia, zwichnięcia, po duże jak zerwanie ścięgna Achillesa czy naderwanie mięśnia pośladkowego. A żeby pokuta nie była konieczna nie popełniajcie grzechów, o których poniżej.

Kontuzje, grzech pierwszy – rozbudzanie oczekiwania szybkich efektów.

Efekt jest potrzebny do dalszej motywacji więc jazda na maxa, duże obciążenia, zwiększona ilość treningów, coraz słabsza regeneracja, kontuzje i pauza. Przerwa co najmniej kilka tygodni, czasem nawet lat. Potem powrót i rozpoczęcie prawie od początku. Głupie nie?

Kontuzje, grzech drugi – ignorancja żywieniowa.

Po co dbać o dietę, skoro to trening daje efekty a nie odżywianie? Ciężki trening, słaba regeneracja, kłopoty ze snem, jeszcze słabsza regeneracja, kontuzja… Pamiętajmy, że kontuzje to efekt nieprawidłowej regeneracji, a na nią składają się odżywanie i sen (etap 4 fazy NREM – sen wolnofalowy).

Kontuzje, grzech trzeci – wiem lepiej niż trener.

Po co tracić czas na rozgrzewkę i rozciąganie? Przez 30 minut to ja prawie pół treningu zrobię – szkoda czasu. Nie wykonuję ćwiczeń dokłądnie bo jakie to ma znaczenie, amatorsko w końcu to robię. Niedokładny trening bez rozgrzewki i rozciągania, skracanie długości mięśnia, stany zapalne mięśni lub ścięgien, rezygnacja lub kontuzja… Przy popełnieniu dwóch pierwszych grzechów skala zniszczeń może być bardzo poważna.

Kontuzje, grzech czwarty lub drugi i pół – pijemy … wody za mało, alkoholu za dużo.

Przecież sportowcom amatorom alkohol nie zawadza. Zresztą nie będę rezygnował ze wszystkich przyjemności. Prawda jest inna, w szczególności w sporcie alkohol szkodzi. Znacznie wydłuż czas regeneracji, bardzo mocno odwadnia i wiele wskazuje na to, że niszczy neuroprzewodnictwo. To ostatnie ma bardzo duży wpływ na pamięć mięśniową. Co oznacza, że mózg nie zapamięta ostatnich treningów. Woda działa przeciwnie. Jest katalizatorem procesów chemicznych w organizmie (wzrost szybkości reakcji chemicznej, mniejsza potrzebna energia). Należy pić ją regularnie w niewielkich ilościach – np. szklankę co godzinę. Warto zaprzyjaźnić  się z kranówką topiąc w niej cytrynę, imbir i mandarynkę. Dlaczego? przeczytaj ten artykuł.

Podsumowanie.

Na podsumowanie kilka ogólnych zasad żeby aktywność pociągnąć be z problemów do końca żywota:

  • powoli i stopniowo dawkuj organizmowi przeciążenia treningowe,
  • odżywiaj się odpowiednio w szczególności przed i po treningu,
  • słuchaj trenera, a jeśli go nie masz poczytaj o metodologii treningowej zanim zaczniesz treningi,
  • dostosuj trening do poziomu zaawansowania,
  • pij odpowiednią ilość wody lub płynów izotonicznych.

Warto zajrzeć do innego artykułu „Dekalog początkującego sportowca”

Read more

Ciekawostki, Dieta, Styl bycia Możliwość komentowania Sportowiec jako stołówka dla komarów. została wyłączona |

Sportowiec jako stołówka dla komarów.

Komary zrobiły sobie ucztę a Twoja krew jest ulubioną pozycją w ich menu podczas aktywności na świeżym powietrzu? Niestety powodem tego jest aktywność fizyczna.
Podczas aktywności fizycznej dochodzi do produkcji kwasu mlekowego, który jak wcześniej uważano jest powodem zakwasów – pisałem o tym w artykule Zakwasy jak potwór z lochness. W rzeczywistości kwas mlekowy jest wchłaniany całkowicie przez organizm w ciągu dwóch po wysiłku ale zanim zostanie wchłonięty jest atraktantem czyli wabikiem dla komarów. Te insekty wyczuwają zawartość kwasu mlekowego we krwi człowieka i robią sobie z nas stołówkę. Oczywiście obywatel w siatkowanej podkoszulce, plastikowych wsuwankach z oponą wokół brzucha, na fotelu w ogrodzie nie będzie dla komarów taką atrakcją – to kolejny argument, że życie nie jest sprawiedliwe…

Read more

Motywacja, Trening Możliwość komentowania Dekalog początkującego sportowca. została wyłączona |

Dekalog początkującego sportowca.

Wyobraź sobie np. 60 urodziny. Siedzisz na szosówce obok Ciebie prawie dorosły wnuk. Obaj stratujecie w kolejnym w tym miesiącu wyścigu kolarskim. On patrzy na Ciebie z dumą i zazdrością. Ty wyglądasz na 35 i tylko lekkie zmarszczki zdradzają, że jesteś 3 razy starszy od innych uczestników wyścigu. Większość Twoich znajomych wtedy…. budzi się i widzi że to tylko marzenie senne …ale nie Ty. Ty jesteś tam, miałeś jaja żeby przez 42 lata dorosłego życia dojść do takiej formy.
Bądźmy realistami taki sen jest mrzonką dla 90% ludzkiej populacji a pamiętam czasy kiedy był dla 99% populacji. Jak zwykle klucz do sukcesu jest banalny ale jego osiągnięcie wymaga siły wewnętrznej. Ten klucz do sukcesu tkwi w stosowaniu się do dekalogu zasad w podejściu do sportu – szczególnie amatorskiego.

  • Najważniejsze jest przykazanie miłości: „Będziesz miłował organizm swój, z całego serca swego, z całej duszy swojej, i ze wszystkich sił swoich […] „ … i to wielu by wystarczyło ale pewnie znaczna część z Was jeszcze nie czuje co to znaczy, to resztę przykazań zliczam poniżej:
  • przyzwyczajaj organizm stopniowo do treningów, (przeciążenia wyjdą za kilka miesięcy w postaci złamań, zerwań nadciągnięć itp)
  • trenuj dużo ale odpowiednio do poziomu zaawansowania i twojego wieku
  • rozgrzewaj się przed treningiem (mięśnie pracują efektywnie kiedy włókna kolagenowe osiągną temperaturę 37 C czyli taką jak granica gorączki)
  • rozciągaj się przed i po treningu (długie i rozciągliwe włókna osiągają lepsze efekty i są mniej podatne na kontuzje)
  • słuchaj trenera a jeśli go nie masz ucz się swojej dyscypliny (metodologie treningowe dostosowane do poszczególnych dyscyplin znacznie zwiększają efekty i chronią przed ryzykiem)
  • jedz: śniadanie do 30 minut po obudzeniu, posiłek przedtreningowy na 3 godz przed treningiem i potreningowy do 30 minut po treningu (są pewne odstępstwa ale to uproszczenie zapamiętajcie)
  • jedz tyle ile spalasz (przy odchudzaniu i zdobywaniu masy jest inaczej) wchłaniając co najmniej 5 posiłków dziennie,
  • dostosuj jakość odżywiania do swojej dyscypliny (w uproszczeniu – sporty wytrzymałościowe więcej węglowodanów, sporty siłowe więcej białka, tu także jest mnóstwo odstępstw),
  • pij wody dużo – alkoholu mało lub wcale (dużo wody to znaczy tyle ile jest zapotrzebowania organizmu o tym w innym artykule, mało alkoholu znaczy na pohybel mocnym trunkom i w ilościach kolacyjnych wino i piwo),

I co proste prawda? To teraz wdrażajcie to w życie i chwalcie się wszem i wobec, niech widzą że można. A jeśli nie będziecie ich przestrzegać to będziecie mieli ciężki grzech zaniechania i czeka Was piekło!

Read more

Akcesoria, Styl bycia Możliwość komentowania Samsung Level Link dla aktywnych. została wyłączona |

Samsung Level Link dla aktywnych.

Mała rzecz a cieszy.

Jak czasem mała rzecz za niewielkie pieniądze potrafi wywołać uśmiech dużego chłopca. Muzykę uwielbiam, towarzyszy mi wszędzie. Jakość przenoszonej z urządzenia muzyki do moich uszu ma dla mnie ogromne znaczenie. Może nie jestem audiofilem, ale rozróżniam jakość dźwięku. Szperając kiedyś w wydawnictwach i na forach szukałem transmitera samochodowego, czyli urządzenia, które ze smartfona lub tabletu, prześle na system audio w samochodzie muzykę. Okazuje się, że transmiter to wyraz dość pojemny i ilość urządzeń różnego typu mnie przeraziła. Długi czas musiałem spędzić żeby dowiedzieć się więcej na temat tej grupy urządzeń. Im dalej w las tym drzew więcej i apetyt rósł w miarę czytania. Po kilku godzinach już nie szukałem urządzenia tylko do samochodu ale też do domu tzn takiego, które prześle muzykę bezprzewodowo z telefonu na zestaw kina domowego. I tak natknąłem się na malutkie urządzenie Samsung Level Link.

Samsung Level Link – co potrfafi?

Jakie było moje zdziwienie jak przeczytałem specyfikację, otóż pipsztyk wielkości gumki do ścierania (53/20/10 mm) potrafił znacznie więcej niż chciałem na początku:

  • jako odbiornik zmienia nasze przewodowe słuchawki w bezprzewodowe z mikrofonem (posiada klips do przypięcia w dowolne miejsce)
  • jako odbiornik przekazuje muzykę bezprzewodowo z telefonu, komputera (każdego urządzenia z bluetooth) do systemu audio (np. wzmacniacza analogowego, cyfrowego lub kina domowego)
  • jako odbiornik przekazuje muzykę bezprzewodowo z telefonu (każdego urządzenia z bluetooth) do radia samochodowego
  • jako odbiornik przekształca radio samochodowe w zestaw głośnomówiący
  • jako nadajnik przesyła z wyjścia słuchawkowego muzykę bezprzewodowo ze źródeł analogowych na słuchawki bezprzewodowe i robi to na dwa źródła poboru czyli np. na dwie pary słuchawek

Co ciekawe mając dwa urządzenia tego typu możemy z dwóch urządzeń bez bluetooth zrobić urządzenia z bluetooth czyli słać muzykę bezprzewodowo z telewizora, wieży, kina domowego do słuchawek.

Urządzenie posiada przełącznik nadajnik/odbiornik aby zrealizować powyższe funkcjonalności. Poza tym przełącznikiem na urządzeniu znajdują się przełączniki głośności oraz przewijania muzyki do przodu/tyłu.

Samsung Level Link – jakość muzyki i transmisji.

Ważne było dla mnie aby dźwięk był wysokiej jakości a przesył nie „mulił”. Ale nic z tych rzeczy maleństwo wspiera zestaw najnowocześniejszych kodeków audio, tj: aptX Low Latency, aptX, SBC, AAC oraz Samsung HD oraz standard Bluetooth 3.0. Dźwięk się nie zawiesza i naprawdę jest jak z płyty CD (odtwarzałem z Tidal przy wysokiej jakości streamingu z WiFi). Urządzenie ma wbudowany akumulator Li-Jon o pojemności 110 mAh co wystarcza według producenta na 6 godzin odsłuchu. Zweryfikowałem – producent pisze prawdę.

Czas spędzony na poszukiwaniach wart był inwestycji, sprawdziłem go już w większości zastosowań (w domu, na rowerze, na motocyklu) i za jedyne 109 zł bez kosztów przesyłki zakupiłem mnóstwo radości.

Read more

Dieta Możliwość komentowania Śmierdzisz potem – pij wcześniej. została wyłączona |

Śmierdzisz potem – pij wcześniej.

Jeżeli teraz zajadasz się pysznościami to dla własnego komfortu odstaw jedzenie na bok, przełknij ostatni kęs i dopiero wtedy zabierz się do czytania.

Woń potu wynika z dwóch czynników:

  • bakterii rozkładających pot,
  • ze stężenia związków chemicznych wydalanych w procesie przemiany materii.

O ile na bakterie wpływu nie mamy i kąpiel po treningu załatwia sprawę, o tyle na stężenie potu wpływ mamy. Wraz z potem i moczem oprócz wody i soli (ok 98,5%) wydzielane są: tłuszcze, mocznik, kwas moczowy, amoniak, kwas mlekowy, węglowodany, związki mineralne (zawierających min. potas, wapń, magnez, żelazo). Odpowiednia ilość spożywanej wody powoduje, że proces oczyszczania odbywa się prawidłowo i większość produktów przemiany materii wydalamy regularnie z moczem. Odpowiednia ilość wody jest szczególnie ważna w przypadku diety opartej na dużej ilości białka zarówno z produktów mlecznych jak i mięsnych (sporty siłowe siłowo-wytrzymałościowe). Białka w dużym uproszczeniu rozkładane są finalnie min do mocznika, który jest wydzielany z potem i moczem a jego zapach każdy chyba zna.

Podsumowując i upraszczając: im mniej wody spożywasz tym większe będzie stężenie związków chemicznych w wydzielanym pocie a im więcej wody spożywasz* tym więcej produktów przemiany materii wydzielasz z moczem a nie z potem.

 

*nadmiar wody szkodzi, jest to bardzo rzadkie zjawisko śmiertelnego zatrucia organizmu wodą, zwanego zatruciem wodnym lub przewodnieniem.

 

Read more

Dieta, Odżywianie Comments (0) |

Dokonałem zbrodni: utopiłem cytrynę, imbir i mandarynkę w kranówce.

Mam świadomość że takie publiczne wyznanie może narazić mnie na wielką krytykę społeczną i to nie dlatego, że zrobiłem to gołymi rękoma, nie dlatego też, że ofiary są aż trzy (a mogło być ich więcej) ale dlatego, że utopiłem w kranówce a nie wodzie z butelki. I tu muszę się bronić bo mam argumenty – kranówka jest tańsza, skład ma taki sam jak woda źródlana (często wydobywana jest z podobnych źródeł) i jesteśmy eko bo nie kupujemy butelek plastikowych czyli późniejszych śmieci.

Każdy człowiek ma nieracjonalne nawyki nie wynikające ze złych intencji ale z nieprawdziwej lub niesprawdzonej informacji utrwalanej przez lata. Taki przykładem jest zakup wody źródlanej w butelkach.

Po pierwsze woda źródlana jest droższa – płacąc za najbardziej znaną markową wodę źródlaną butelkowaną (1,5 L) trzeba zapłacić 2 zł. Sama woda w tej wyliczance to koszt tylko ok. 7 gr. Podsumowując za wodę płacimy ok 2800% więcej niż za wodę z kranu.

Po drugie skład wody źródlanej jak i kranówki jest bardzo ściśle kontrolowany a skład chemiczny identyczny a czasem korzystniejszy niż w butelkowanej wodzie źródlanej. Wody źródlane są najczęściej wodami nisko-zmineralizowanymi o zawartości składników mineralnych ok. 200-500 mg/dm3, zawartość składników mineralnych wody z kranu w Krakowie to dla przykładu 365 mg/dm3 czyli powyżej średniej dla przedziału wód źródlanych butelkowanych.

Jeśli powyższe argumenty nie przemawiają to mam inny – ekologiczny. Każdy Polak spożywa rocznie ok 50 l wody czyli Polacy rocznie kupują 1,4 mld butelek wody produkcja ich kosztuje ok 420 mln zł !!!! Ponadto firmy przetwarzające plastik tracą bardzo dużo czasu i energii (a przez to pieniędzy) na przetworzenie butelek.

Wniosek jest dla mnie jeden – topić w kranówce nie tylko cytrynę, imbir i mandarynkę ale tez inne owoce (pomarańcza, limonka itp) ale też niektóre warzywa (nać pietruszki, łodygi kopru itp).

 

Read more

Maraton bez przygotowania czyli skok z 3 piętra.

Bieganie może być szkodliwe? Wydaje Ci się, że to głupie pytanie? Moda na bieganie porywa tłumy i to dobrze ale niektóre historie przyprawiają o dreszcz na plecach. Słyszałem o zakładzie kto bez większego przygotowania przebiegnie maraton warszawski. Zazdroszczę humoru takim ludziom i zalecam włączenie mózgu przed zakładem. Generalnie każdy z maratończyków Ci powie, że bieganie maratonów jest szkodliwe nawet dla organizmów wytrenowanych a dla nietrenujących jest jak skok z 3 piętra albo uda się i zakończy tylko urazami, które i tak odbiją się w późniejszym czasie na zdrowiu albo może zakończyć się nawet śmiercią (w ostatnich latach odnotowano kilka takich przypadków).

Podczas długotrwałego biegu organizm ulega ogromnym przeciążeniom, ale co się dokładnie dzieje z naszym organizmem?

Rośnie temperatura ciała – najpierw podczas rozgrzewki do 37°C (koniecznych do uelastycznienia kolagenu mięśniowego) a potem do 38 a nawet 39°C, przy czym przekroczenie tej granicy to przegrzanie organizmu. Jeśli przekroczycie górną bezpieczną granicę temperatury ciała możecie zostać na trasie, ale wcześniej organizm wyśle ostrzeżenie (nudności, ból głowy).
Zaczynamy się pocić – organizm broni się przed przegrzaniem i na skórze pojawiają się kropelki potu. Z potem wydzielanym w ilości od 1 do kilku litrów (w przypadku kilkugodzinnego wysiłku) organizm poza wodą traci także minerały.

Gęstnieje krew – woda wydalana przez organizm pochodzi z różnych źródeł. Jednym z nich jest osocze krwi. Krew gęstnieje i krąży coraz wolniej odżywiając organizm z coraz mniejszą skutecznością. Serce pracuje z oporami.

Rośnie ciśnienie krwi – gęściejsza krew potrzebuje do krążenia większego ciśnienia (spróbujcie wydmuchać przez rurkę kisiel i wodę, w którym przypadku potrzeba więcej wysiłku?).

Kończy się paliwo – spalamy najpierw węglowodany dostarczone w posiłkach i napojach. Potem organizm bierze się za pokłady glikogenu zmagazynowanego w mięśniach i wątrobie a na koniec pod pewnymi warunkami spala tłuszcz z tkanki tłuszczowej.

Mózg głupieje – spalenie przez organizm glukozy powoduje, że neuroprzekaźniki nie funkcjonują prawidłowo, a to one min. odpowiedzialne są za procesy myślowe. W skrajnych przypadkach (wielogodzinny wysiłek w nieprzyjaznych warunkach) mózg podpowiada nam wirtualną rzeczywistość i przestaje walczyć po naszej stronie. Wielu mniej doświadczonych długodystansowców poddaje się w trakcie walki.

Obniża się odporność – jest to proces odłożony w czasie i największe nasilenie pojawia się dopiero po wysiłku ale głównym powodem jest koncentracja całych sił organizmu na wysiłku fizycznym kosztem procesów budujących odporność.

Wpadamy w stan euforii – mózg podczas wysiłku wydziela endorfiny (hormony szczęścia) które płyną z krwią do całego organizmu. Dzięki temu czujemy mniejszą wrażliwość na ból i chętniej wracamy do kolejnego treningu.

Mięśnie słabną – dochodzi do zakwaszenia tkanki mięśniowej i mikrouszkodzeń mięśni (niewielkie rozerwania włókien). Z zakwasami organizm wygrywa w ciągu 3-4 godzin ale naprawa mikrouszkodzeń to bardziej skomplikowany proces. Zespół opóźnionego bólu mięśniowego ( ang. DOMS) zwany błędnie zakwasami to właśnie efekt mikrouszkodzeń. Brak regeneracji może w długim okresie doprowadzić do poważnych kontuzji.

Stawy bolą – duże siły fizyczne jakim podlegają staw skokowy i kolanowy oraz kręgosłup powodują przeciążenia stawów i ścięgien i w ich wyniku mikrourazy. Zaniedbane doprowadzają do poważnych kontuzji.

Jeśli ten artykuł potraktowaliście jako usprawiedliwienie lenistwa to skręciliście w boczną ślepą uliczkę i radzę – zawróćcie… Organizm to naczynia połączone, każdy z powyższych procesów ma wpływ na Wasze zdrowie a zaniedbania w jednym obszarze odbiją się na innym. Stosujcie się zatem do żelaznych zasad a sport będzie waszym przyjacielem na długo.

Read more

Dieta Comments (0) |

Omega 3 to nie marka zegarków.

Omega 3 – działanie anaboliczne (regeneracyjne).

Wiele się w ostatnim czasie słyszy na temat kwasów omega 3 a przy okazji omega 6. Dlaczego są one tak ważne w żywieniu ludzi a w szczególności uprawiających sport? Wiele wskazuje na to kwasy tłuszczowe omega 3 mają silne działanie regeneracyjne czyli anaboliczne.

Omega 3 – zapotrzebowanie.

Człowiek musi spożywać tłuszcze. Amerykańskie Kolegium Medycyny Sportowej i Amerykańskie Stowarzyszenie Dietetyczne zalecają spożywanie tłuszczów na poziomie stanowiącym 20-35% wszystkich spożywanych kalorii, WHO na poziomie 30% a Międzynarodowa Konferencja na temat Żywności Żywienia i Wydolności z 1991 zaleciła 15-30%. Generalnie zalecenia te niewiele sie od siebie różnią dlatego można przyjąć przedział między 20 a 35% jako całkowite zapotrzebowanie na kalorie z tłuszczów.

Zapotrzebowanie na tłuszcze nienasycone (źródło omega 3 i omega 6) zostało określone jako podstawa racjonalnego żywienia przez twórców piramidy żywieniowej. Zarówno Harvard University jak polski Instytut Żywności i Żywienia rekomendują ich spożycie zgodnie z normami jako jeden z filarów diety. Szerzej o piramidzie żywienia napisałem w artykule Piramida żywieniowa – rewolucja z żarciem w tle.

Powiecie, że jest tyle rodzajów tłuszczów więc jakie spożywać? Jeść tłuszcze nienasycone z dwóch rodzin:

  • rodziny omega-3 (z kwasu alfa-linolenowego),
  • rodziny omega-6 (z kwasu linolowego),

przy czym tłuszcze omega-6 znajdują się w pożywieniu na dostatecznym poziomie, dlatego należy skupić się na dostarczaniu głównie tych pierwszych.

Omega 3 – źródła w pożywieniu.

Źródła najlepszych kwasów tłuszczowych z rodziny omega-3 to:

  • tłuste ryby (makrela, świeży tuńczyk, łosoś, sardynki)
  • rośliny i pestki (siemię lniane, nasiona dyni i słonecznika, orzechy)
  • oleje roślinne (lniany, rzepakowy, sojowy i oliwa) wyciskane na zimno (na etykiecie opisane jako extra virgin)
  • warzywa zielone – zawartość w niedużych ilościach (szpinak, jarmuż).

Badania wykazały że omega-3 mogą zwiększać siłę i wytrzymałość przez poprawę metabolizmu tlenowego. Wykazano także że minimalizują bolesność potreningową.

Omega 3 – wpływ na organizm.

Podsumowując wpływ na organizm sportowca tłuszcze omega-3:

  • poprawiają metabolizm tlenowy,
  • zwiększają poziom energii i wytrzymałości – umożliwiają cięższy trening,
  • mają działanie przeciwzapalne – zmniejszają bolesność potreningową,
  • zapobiegają nadwyrężeniom stawów, mięśni i ścięgien,
  • poprawiają metabolizm tlenowy – zwiększają transport tlenu i pożywienia do komórek,
  • zwiększają uwalnianie hormonu wzrostu po treningu i w trakcie snu przez co blokują procesy rozpadu tkanki mięśniowej,
  • wspomagają gojenie ran.

Read more